Tymek
Idę
[Zwrotka 1]
Krąży wokół fatum jak Jehowy w kapturze
Stoi na ulicy mówi mi co jak i gdzie
Jestem niepoprawnie zakręconym szczylem
Nie wiem co Ty do mnie mówisz typie, ej
Robię sobie niezłą bekę z ich atencji
Robię sobie bekę z ich przepotężnych pretensji
Niezły fun jakby blant wypalony, jakby niemi oni nic nie mogą mi
I dzwonią do mnie homies
I kiedy gapisz się na mnie to wiedz
Garbisz się przed kompem a ja lecę fresh
Taka tandeta w Polsce kopiuj, wklej
Każdy goni cash każdy meczy się
Ja nawet nie pocę się, biegnąc po te złote monety chcę Odprężonym być jakbym złapał złoty moment za pysk
I wciąż wożę się nim idę i wciąż wiozę się nim tak!

[Refren]
Idę gdzie każdy ma dość
Wspinam się na szczyt ich skroń
Pulsuje w rytmie tych stron
Ale ja już się wcale nie przejmuje tym
Idę gdzie każdy ma dość
Wspinam się na szczyt ich złość determinuje każdy krok
Ale ja już się wcale nie przejmuje tym

[Zwrotka 2]
Przebolałem pierdolenie ich o niczym
Dziś już przyczyn nie szukam
Tylko wspinam się na wyżyny
Kombinują wokół chcą odcisków z moich kroków bo dla niektórych dziś Tymek jest synonimem niepokoju
Nie wiem co jest grane
Chyba klapki mam na oczach
Bujam się w obłokach i to wcale nie jest pokaz
Owa pusta suka w ustach miała złe zdanie na mój temat
Chciała mi dyskretnie najebać w szeregach
Jeden kawałek za mało suko co, za mało co
Masz tu proszę bardzo suko wyrównanie długów
Postaw na milion zrób stos
Odstaw mogiłę, wyjdź stąd
Zostaw mi tylko wspomnienia po tym jak się żyło a teraz...
[Refren]
Idę gdzie każdy ma dość
Wspinam się na szczyt ich skroń
Pulsuje w rytmie tych stron
Ale ja już się wcale nie przejmuje tym
Idę gdzie każdy ma dość
Wspinam się na szczyt ich złość determinuje każdy krok
Ale ja już się wcale nie przejmuje tym