[Intro]
O kurwa, joł
[Zwrotka 1]
A któż to znów? Człowiek cud, wbijam w bit jak w zęby but
W kurwę specyficzny groove, to przez to, że mam mało snów
Tajemniczy jak Bohemian Grove, snuję się jak żywy trup
I nie chce mi się z nikim gadać, choć mam spory zasób słów
Z naturą w zgodzie żyję tak mocno, że zapuściłem korzenie
Ciągle nie mogę się zerwać, żeby zaorać scenę
Ostatnio nie wiem, co się dzieje, ponoć jestem raperem
A ja se tylko wałki rzucam i wodze na pokuszenie
W stałych związkach jakoś raczej się nie widzę
Chyba że poznam świruskę jak Yolandi Visser
Tak bardzo kocham swoje Las Vegas Parano
Że czasem budzę się w miejscach, gdzie diabeł mówi "Dobranoc"
Ale gites jest, naprawdę nie chcę już wczuwać się
Serio, jak słyszę, co oni pierdolą, to mam deja vu i TGV
Także wiesz, za blisko tu nie podchodź, to nasze motto
Mam w sobie berserkera, kurwo; Ragnar Lothbrock
[Refren]
Lothbrock
Cartman
[Zwrotka 2]
Jebać rap
Nonkonformista, socjopata, czarna owca, ogólnie gbur
Definitywnie moje wkurwienie znacząco wyrasta ponad tłum
Jestem typem, co ciągle się niszczył i mieli mi za złe to szczególnie bliscy
Gubiła mnie żądza, a pogoń za łatwą zdobyczą odpala dziki instynkt
Nie kumam ludzi i nie mam zamiaru ponownie próbować rozumieć czy słuchać
Sam najczęściej słyszę, że czemu tak patrzę? Że znowu nie starłem tej pianki zza ucha
Otwieram umysł, daję im szansę, ale ciągle nie czaję
Niestety jestem tak samo normalny jak jebany kot z Cheshire
Moja nić porozumienia jest ich pętlą na szyi? Dla mnie prawda to najwyższa karta
Od urodzenia topie się w ironii, absurdzie, sarkazmie, szalony geniusz Piotrek Cartman
Ooo, nie chcę trafiać w gusta, ona przeminą
Raperzy dziś malują usta psią szminą
Wróciłem z łodzi, wróciłem z łodzi
Zryty jak floki, zryty jak floki
To były moje, to były moje
Najgorsze kroki
Dlatego za blisko nie podchodź, to nasze motto
Mam w sobie berserkera, kurwo; Ragnar Lothbrock
[Refren]
Lothbrock
Cartman