Szops
#SWAG remix
[Verse 1: Rado]
Gdy idę, to się bujam, lubię miejski styl
Czasami coś mi każe złapać się za testicles
W sumie nie wiem co to SWAG, a gdy wchodzę na bit
To wiem, że nikt na rogu nie ma takiego jak my
Jak się podoba, to raz jeszcze spójrz
Teraz gratis, ale potem będzie pay-per-view
Ja wiozę się pomału, nawet nie Opel
Ale autostopowicze pokazują, że okej
Nie wiem co w modzie, broń Boże i olaboga
Jeśli wiesz, to załóż bloga; Tola
Dla niektórych ten streetwear nie jest spoko opcją
A więc Straż Miejska pyta o moją godność
Jak nas zobaczysz to dopadnij i dobij
Być może będzie to ostatni krzyk mody
Dwa Sławy, Szops, Laik też spoks nawija
Ale o czym? Unfortunately no idea

[Hook: Astek]
Jak nie masz tego w sobie, to nara, nara
Bo wpadniesz na Marcinka, Radka i Jara
Nara, gonimy cię jak nas nasza sława
Laikike1 i Sławy, i chuj taka faza
X2

[Verse 2: Astek]
Odpalę majka, Szops odpala AKAI
W Polsce tylko Sławy jak Laik
Chuj, że życie jest ciężkie, taki urok bloków
Najważniejsze lekkie pióro; Sokół
O ja cię, co za SWAG, jedenastki Jordan bred
Jordan śmieje ci się prosto w mordę; ho-ho-Hornacek
Szwagrom jebie w głowach się, paru zapierdala
Po buty do Berlina, będę za panem stała
Kolor sznurowadeł dał mi Laikike i Szops
A nie kurwa NikeID.com
Możesz nauczyć się mody, ale stylu niekoniecznie
To trudne jak jazda na łyżwach do tyłu; Lebron10
Nonszalancja, silne zadufanie
Bujamy się po imprezach, wszystkie świnie zabujane
Dwa SWAGi, nie odmówisz nam klasy
Rap z przymrużeniem oka, Put on your sunglasses

[Hook: Rado]
Jak nie masz tego w sobie, to nara, nara
Bo wpadniesz na Marcinka, Radka i Jara
Nara, gonimy cię jak nas nasza sława
Laikike1 i Sławy, i chuj taka faza
X2

[Verse 3: Laikike1]
Jak widzisz nas, widzę wzrok, który mówi
Nie jesteście jak reszta, I'm the best one z less us
To do tych, którzy też tak chcą, jak scena Mesa flow
Zakopiesz się w chęciach, The less is more
Pamiętaj, nic o nas bez nas, nie stać cię
Możesz chcieć ile chcesz, i tak less is less in it
Jebany świat składa się z ludzi, to przykre
Że nie da się ich lubić jak się już do nich wyjdzie
Jak już spotkasz tych, którzy radzą se z liczydłem
Mają od razu problem natury filozoficznej
Pierdolę to i lecę sobie świeży jak jutro
Mam plecy u najlepszych i nie, że potrzebuję
Pierdolę to i śmieję się, składam głęboki ukłon
Najlepszym, bo zasługują, a ty nie, trudno
Znalazłem szczęście i je zgubiłem, nara
I jak znajdę w was to też pewnie zgubię
Mam dość, kurwa, mocno wyjebane na ten taras
I jak mówię, że mam, to mam, bo tak mówię
Jestem stąd, gdzie chłopaki mają pumeks zamiast wątrób
Piję za ich stylówę i za ilość wątków
Które ogarniają wiecznie na winklach, codzienność
I się cieszę, że ich znam, bo bym dawno dostał wpierdol
Tutaj, za kurwa płaszcz, stonki i sztany
Za rap, jaki robię, za swoich i za ich
Zamiast tego patrzę w oczy tych przepitych kurwa mord
I się szczerze pozdrawiamy, bo przeżyliśmy rok
Znowu. Zrobiliśmy to, nie ważne jak
I byłbym dość ostrożny w docieraniu do sedna
Może znowu się okazać, że to był twój Fiat
I już chuj w twoje straty, bo beka z jego wnętrza
Lapsy myślą, że wiedzą co to smak jak Moët
Zakładając kurwa dunki marki raz noszone
Chamski distroj robi im ten shiny ?
Kolektywnie są pizdą, indywidualnie se dopowiedz
Robię ten rap, jakbym z RadoJarami siedział
Jakbym kradł z nimi konie pod pasiecznikiem
Nagrywam to, bo wiem, że druga część trzeciej
Wpierdala teraz mak z wąsatym naczelnikiem
Chuj wam w dupę - i mówię to otwarcie jak Jenna
Nie masz szans z legendą, nie jesteś kartografem
Gdybyś był, to nic nie zmienia, moja wena
Pozwoli ci spierdolić tylko palcem po mapie
Jestem wszystkim do czego dążysz, do czego idziesz
Moje kroki nie zostawiają śladów, królu
Jestem chory, do mnie kurwa nie ma widzeń
Jak mnie słuchasz masz to w piździe, ja mam to w chuju