The Returners
83-200
[Zwrotka 1: Gruby Mielzky]
Ktoś prosi mnie o zdjęcie, a kim ja, kurwa, jestem?
Setka na setkę, moje 83-200
Wcześniej graliśmy tylko sztuki za respekt
Syndrom, banda, która rządzi na mieście
Siódemkę mam w sercu, zwątpienie na wosku
Bym chciał, parkuj furę na postój i graj Gruby
Gustami tworzył murzyn
Słucham, piszę, mówię i próbuję to powtórzyć
Tu żyć to luzik, dla tych którzy stówy
Tuby kręcą dla zabicia nudy i ćpają grudy
Spluwy nie ma nikt, Jacek kupił jedną, na chuj?
OSP pozdrowienia dla chłopaków, elo Sekaku
Se katuj co chcesz, ja zostanę gdzie byłem
Dziś połowa ma żonę, tyrę, dziecko i bryle
Wszystko o czym marzyłem - tłoczyć rap na winyle
Poczekaj chwile, patr00, jeszcze nawinę

[Refren]
Bo bez tej miłości nie byłbym takim jak dziś
Palimy lonty za losy tych co w Anglii
Za Londyn, w Irlandii, za Belfast i resztę
Gdziekolwiek będę zawsze 83-200

Bo bez tej miłości nie byłbym takim jak dziś
Będąc dorosłym marzę by chwile tam być
Pozbijać piątki z tymi, którzy odeszli
Jeśli słyszą co mówię, to wiedzą...
[Zwrotka 2: Gruby Mielzky]
Mieliśmy mało, więc chcieliśmy zdobyć wszystko
Wódka, boisko, czysty rzut zapijaj czystą
Krok nisko, wiem, w Asfalt tam moje nazwisko
I rzucałem hasła nie po to by wyjść stąd
A po to, żebyś pizdo wiedział skąd to pochodzi
Pokój dla dobrych ludzi i ich rodzin
Muszę to robić, żeby zasnąć
By miasto wiedziało, że pamiętam o tym
Nie byłem gwiazdą ani hustlą, jak goniłem trotyl
Matko, nie krzywdzę obcych, sam wciąż nie widzę forsy
Banknot parszywcy chcą mieć bardzo, ja milknę kopsnij
Marlboro na warę mi, kabaret ich ich sprawą
Rapem nawalę im, by potem iść pić na bok
83 - tu uczyłem od najlepszych się
Chudy PS, AWP, nie mówię co kto gdzie
Stockton podaje gałę, biegnę ile wlezie
Poczekaj, patr00, muszę jeszcze coś powiedzieć

[Refren]

[Zwrotka 3: Gruby Mielzky]
Pozamulałem w klubach, gdzie fruwa numa-numa
Nie Grand Puba, dziś cofam czas jak Numark
Niejedno szambo z tą bandą w przeszłości za mną
Tamci chłopcy dla forsy z lotniska poszli w Albion
Obcy jest nam stan beztroski dawno, chodźmy w tango
Pościsz z gandzią? Poszczę, bo miałem pościg z gandzią
Dla moich braci, których raz do roku widzę
Jołkop, Dendix, Maruda, na uszach gra Siwers
W rynek idę, nie lecę, bo przy bucie nie mam skrzydeł
Widzę chwilę, które przeżyłem tu, gdy byłem szczylem
Dom, dom, plus, minus, bunkier, mafia
To trafia do dzieciaków, co nadal tu gonią macha
Wracam zawsze, gdy mogę, gdy czas, i gdy na wachę
Tu się rodzę, tu na drewno sypną mi piachem
Moja ziemia i rodzina, moi ludzi i dom
Na tyle, patr00, już chyba wiedzą kto jest skąd