The Returners
Wszyscy kłamią
[Zwrotka 1: Wergawer]
Kłamałem, co poniedziałek jeżdżę na golfa
Dziś wszedłem na kawę, czekałem aż będziesz wolna
I cholerna intuicja, czułem od dawna
To fikcja nie magia, wieczność pryska jak bańka
Kłamałaś, do domu nie jeździsz metrem
To metro – seksualny przekręt w BeeM-ce
Lekkość już nie przeklnę Cię więcej
Wyszedłem, obrączka w literatce po setce
Kłamałem, w biurku trzymałem rewolwer
Nie prezent dla Ciebie, dobrze, że mam go w torbie
Trzy kule, szykuję nam piękny pogrzeb
Więc odbierz to jak prezent i przestań skomleć
Kłamałaś, że nie kręci Cię seks w aucie
Nie przestawajcie, teraz chcę na to patrzeć
Ołów łamie czaszkę, poczuj krew i klękaj
Pamiętasz? Razem na zawsze, razem do piekła
[Refren / Cuty: The Returners]
To świat, w którym szczerość więdnie
Kłamstwo trzyma w szponach
A wo- A wokół czają się fałsz i zdrada
Prawda jest najcenniejsza, pamiętaj!
To świat, w którym szczerość więdnie
Kłamstwo trzyma w szponach
A wo- A wokół czają się fałsz i zdrada
Prawda jest najcenniejsza, używa się jej oszczędnie
[Zwrotka 2: Małpa]
Biblia kłamie, tak samo jak Koran i Tora
Kapłani zbierają armię terrorystów w kościołach
Młodzież ucieka w pseudo proroków na forach
Nie chcę filozofów, bo okłamują ich w szkołach
Rodzice w domach pełnych miłości
Dają nam życie w inkubatorach zamiast wolności
Nam płynie pot po skroniach, bo już w młodości
Wmawiają nam, że w naszych dłoniach jest los ludzkości
Ja w twoich ramionach chcę odnaleźć przypadkiem
Wiarę w jutro, bo straciłem ją szybciej niż matkę
Więc nie mów, że mnie kochasz na zawsze i zaśnij
Jutro okłamiesz mnie po raz ostatni
[Refren / Cuty: The Returners]
To świat, w którym szczerość więdnie
Kłamstwo trzyma w szponach
A wo- A wokół czają się fałsz i zdrada
Prawda jest najcenniejsza, pamiętaj!
To świat, w którym szczerość więdnie
Kłamstwo trzyma w szponach
A wo- A wokół czają się fałsz i zdrada
Prawda jest najcenniejsza, używa się jej oszczędnie
[Zwrotka 3: Małpa]
Zdaję sobie sprawę z tego, że to co było między nami
Było złożone bardziej niż origami
A miasto spisało już kolejną z kronik łzami
Ciągle zamiast nas chronić rani
Ty nosisz pod paznokciami coś więcej niż strzępki ekstaz
Zdrapane z moich pleców, gdy ci brak powietrza
Nosisz kłamstwa, które chowałem gdzieś w podtekstach
Chociaż niejeden raz prosiłaś mnie bym przestał
Teraz wiem, pozostał nam już tylko niesmak
Po tych kłamstwach ukrytych w dyskretnych gestach
Niech ten bas jak balsam koi ból przez moment
Jutro okłamiemy się ostatni raz i koniec