The Returners
Puszer Remix 1
[Pyskaty]
Dziś stawiają nas pod ścianą i zasłaniają nam oczy
Wkładają siano w kieszeń, byśmy nie mogli ich zaskoczyć
Co rano każą nam wstać, umyć twarz przed lustrem
Potem nakleić na nią uśmiech
Każą robić dobrą minę do złej gry, synek
Kupują nas za hajs, za legalną heroinę, od lat
Chcą bym był androidem, taa
Lecz jak Morwa za ciosem idę, wciąż idę
Więc otwieram oczy, aby przerwać ten marazm
A rzeczywistość budzi mnie swym czułym spierdalaj
Nie chce być potomkiem Dedala, to kara
A więc od tych grząskich piasków staram trzymać się z dala
Miłość za hajs to nie miłość
Bo widzę jak w zalewie codziennych spraw tonie miłość
Kupują idealny świat w pierwszej turze
Biorę życie jakim jest, to mój puszer!

[Numer Raz]
Weź się oderwij na chwilę z tych bloków, pełnych smogu
Od nałogu, od wrogów, święty spokój daj Bogu
Zacznij działać, więcej przemyślanych ruchów
Czas polegać na sobie i wierzyć mocno w duchów
Weź rusz dupsko! na każdym rogu czai się okazja
Jakich mnóstwo, by z godnością patrzeć w lustro
Powiesz, znów to samo, a jednak perspektywa
Świat, twój rozum, kiedy coś porywa i masz dozór
Na pozór, wszystko wydaje się proste
Toniesz w morzu możliwości własnego losu
Za grosz rozumu, więcej sosu to nie wszystko
Tyle strat ile zysków, to nie żart; rzeczywistość
Boli bardzo przy zetknięciu z brukiem
To jest życie, które weryfikuje uczucie
Tak już bywa, albo weźmiesz w garść się, chłopie
Albo skończysz czego nie zacząłeś nawet w sobie
[Kaszalot]
Jeden raz, twój mental, gdy odpalam instrumental
Remix, ziomek, D O D za mikrofonem
Północny styl, kładę rap na bit
Jeden łyk luksusu, w filmie [?] 3
Ziomek, to płynie w naszych pierdolonych żyłach
Dwa krzyże z koroną płoną w nas jest siła
Na stylach, ze stylem, stylu styl, z tego słynę
Ja płynę, przepraszam cię, puszczam z dymem
Nie musimy znać się, pijesz mnie przez wersy
Żyjesz rapem ciągle, pokaż, że jesteś z tym
Mamizle, dupcie, zyzle od esencji czystej
Ej joł, pompuj to na twój car sounds system
Przez te bity, po kolei, które zrobiliśmy
Nie słyszałeś tego jeszcze, ale nagraliśmy
Więc jak zrobiliśmy siebie, dobrze piszmy
2010, puszer. swoje gówno zrobić muszę

[Rak Raczej]
Przejrzyj na oczy, bo może cie zaskoczyć
To co zobaczysz, to co da ci pożyć
Oddychać swobodnie, bo solex to nie słońce
To chwile co są wolne już, nie chcę mówić
Nie zrobiłem, a mogłem, pięć dla moich ludzi
To niewiarygodne, ale jest sens się trudzić
Przyjdzie zapłata, nawet jak coś się spóźni
Bo koniec końców, jakiś sens to mieć musi
[Diox]
Wyjdź z klatki, napisz obok domofonu HiFi
My zza mikrofonu, nie spuszczamy z tonu(sprawdź ich!)
Jeśli nie wierzyłeś w tych o których mówię
Kartki same płoną pod naporem tych posunięć
Myślałeś, że odejdę? Ty, to nie przejdzie
Spryt i odwaga, którą wkładam szybko wraca
Ty, nie mów mi co się opłaca, chłopie
Bo gram z moimi ludźmi o więcej niż milion monet
Sumienie mam czyste, tak jak czyste dłonie
I gram konsekwentnie o więcej niż fejm i flotę
Łamie ten kod, rozbijając system cyfer
A ty nie zrobisz nic nie ruszając czterech liter

[Tede]
E joł, człowieku. Tu Jacek z Wielkiego Joł. TDF!
Wolisz coś mieć od życia, czy wolisz nie mieć?
Osłonięty bloku cieniem siedzieć, czekać na zbawienie
Kwiecie młodzieży, to od ciebie zależy
W tym świecie to ty musisz o tym wiedzieć, żeby przeżyć
Szacunek innych, o który tak zabiegasz
To kpiny, kiedy sam dla siebie go nie masz
Weź i przekaż to innym, nie masz na co czekać
Życie dzieje się teraz, zaraz czas umierać, o cholera!
Co ty robisz, po co dzielić świat na 'my' i 'oni'?
Skąd pewność, że i nas nie zaliczą do 'nich'
Świat nie stoi, świat zapierdala, trzeba gonić
Sam to znasz, gość się nie odnalazł i już po nim
Zobacz, musimy siebie sami motywować
Czasami w lustro popatrz i do góry głowa
Głową muru nie przebije, ale przebić się muszę
TDF, HiFi Banda, to Remix Puszer!
[Hades]
Życie to film, nie ma w nim bohaterów
Za dużo krwi, każdy przeciwko każdemu
A my tylko próbujemy żyć po swojemu
Ty nie mów mi, że wszystko zależy od genów
Ej, w swej głowie nosisz kosmos, człowieku
Możesz wszystko osiągnąć, gdy chcesz nie ma reguł
Bez nerwów, nie popełniaj tych samych błędów
Bez względu na resztę rób więcej niż możesz
By nie stać w miejscu, bo to nie jest zdrowe
Ja wydam więcej niż na tym zarobie, orient
Mówię o płytach, a ty myślisz o sosie
Zostanie po mnie więcej niż konto bankowe[Tekst - Rap Genius Polska]