The Returners
Wstyd
[Produkcja: The Returnes]

[Zwrotka 1: Gruby Mielzky]
Wybiegaliśmy nocą z domów
Każdy chciał zwinąć komuś szmal i zawinąć go do grobu
Ja, pchałem za pionę wbitą rurkę na rogu
By zalać krowę z tymi którzy byli zawsze by pomóc
Nienawidziłem wrogów chciałem widzieć ich strach
Chciałem poczuć ich krew, chciałem zostawić ślad
Serce zimne jak stal, krzyk moich bliskich
Wciąż nie pozwalał mi spać
W środę odpalam flachę i zamykam z wtorkiem ją
Słyszę jej głos że osiągnę jak ojciec grząskie dno
Każe spierdalać stąd moje życie, mój ból
Zostawiam świat za drzwiami rzucam kratę na stół
Telefon wita ścianę moja japa wita bruk
Nad ranem łeb w kiermane zamiast floty witam kurz
I nie ma ciebie znow żyłem by się zniszczyć
Młody bóg ulic, pieprzył wszystko i wszystkich

[Cuty]
Wstydzę się za to kim byłem, byłem kiedyś głupim gnojem
Serce nie chce już bić, hamuję łzy kiedy wracam do tych czasów po latach
Nie mam już nic z tej brawury
Mam tylko kaca
[Zwrotka 2: Gruby Mielzky]
Kolejny ranek kiedy nie pamiętam wczoraj
Wypluwam krew i dalej lecę ze składem coś montować
Śniadanie flakon świat wiruje coraz prędzej
Mamo nie wrócę na te święta, wpadnę na następne
Nie ratuj mnie, pieprze twoją pomoc dzisiaj
Dzwonie po spliffa, jem tabletki i zasypiam
Mordy się martwią gdy patrzą w moje oczy
Ty ocierasz tylko pysk z wymiocin i o hajs prosisz
Głosy mówią to samo tylko coraz głośniej
Siostra żegna ze światem się gdy barman leje gorzkiej
Wciąż toczę wojnę z tamtym gościem z przed lat
Jedni pracują inni siedzą inni dalej lecą chlać
Wstydzę się za to jak za większość rzeczy z wtedy
Rzuciłem Rap i serce by pożarły je hieny
A jednak jestem, licząc że czas to dobry lek
Dzwonie przeprosić matkę by powiedzieć jej, że dziś:

[Cuty]