The Returners
Dżihad runda pierwsza (DJ Ike Remix)
[Zworka 1: Jinx]
Ty masz na nogach Converse, mi zostaje tylko konkret
Chcesz mnie zniszczyć to nie przychodź z jednym ziomkiem
Jesteś jak Bomber ja szybki jak MC Laren
Chcesz coś robić udajesz że masz talent
Dowalę tak, nie jesteś drogi jak Bentley
Jeszcze raz spróbuj a zniszczę ciebie jak na Wembley
Grasz rap nie fair play to taki kompleks
Wszystko co dzisiaj robisz już dawno jest niemodne
Masz taty forsę i cały skład w pytę
Napaliłeś się zaczniesz wydawać płytę
Podłapie Cie Pomaton, będziesz ciągnął im za to
Goniłeś za kasą a teraz stałeś się szmatą
Jeszcze Ci nie starcza, Nie? to weź pij gin bo
Już niedługo będziemy jak Sean John
My gramy rap ty idź stąd, maluje świat jak Rubbens
Też byś tak chciał, ale po prostu nie umiesz
Przeszedłem próbę prawie jak Mortal Kombat
Z taką różnicą, że ciebie rap nie wciąga
To ostra wojna gorąca jak Kalahari
Masz słaby głos, który gdzieś zniknął w oddali
Wiem że to pali, prawie tak samo jak diesel
Teraz masz przed sobą MC, a nie Grave Diggers
W Ciebie prosto dissem mów do mnie El Jinxon
Bo podobno jadam w lokalach typu Bristol
Dalej do nas niż blisko, teraz palce gryziesz z nerwów
Bo wiesz że masz słaby bit bez konkretnych bębnów
To ten klub rozwali Cię jak Wietnam
Bo ty teraz zgaśniesz, my wybuchamy jak Etna
[Refren x2: Jinx & Małpa]
Bo cały ten rap to jest liryczny Dżihad
Mamy świętą wojnę dopóki oddychasz
Walczę dopóki stoisz, po drugiej stronie
To już koniec bo twój sztuczny tytuł płonie

[Zworka 2: Małpa]
Mówiąc okrutnie mam Twoje zdanie na mój temat w dupie
Chcesz kłótnie weź kwitek, sprawdź towar marki Proxmite
Znasz ta ekipę? robię to dla nich
Nigdy taki nie będziesz, i tłumaczysz to brakiem witamin
Upadły plany próba zagłady składu faktem z palca wyssany
Proceder znany zaangażowanym, nie pierdol mi tu że daremny trud
Bo ten loop sprawi, że będziesz leżał u mych stóp
Sprawdź bity i tekst ciężkie jak ołów
Zejdź z tronu bo dzisiaj Toruń jest stolicą Polskiego Hardcore'u
Teraz Setao buja tłumem, minął czas na dokument
A ty cały czas stoisz w cieniu
Dużo trenuj, jeśli marzysz o życiu w blasku jupiterów
Chcesz się przynać? ja dalej twierdzić będę
Przy moich kawałkach ruszasz się jak Fader
Znajdę Cię w tłumie i potnę jak sample
Jesteś liderem grupy, coś jak Nick Carter
Walka jak Street Fighter a więc pomyśl nad tym
Bo to są fakty, ja kwitnę a ty przy mnie usychasz jak daktyl
Słyszałem, podobno wielki z Ciebie twardziel
Kiedy ziomy z piaskownicy oferują wsparcie
Wiem że Cię zmartwi ale biję się jak MC
Na rymy dzieciaku, a nie na pięści
[Refren x2: Jinx & Małpa]
Bo cały ten rap to jest liryczny Dżihad
Mamy świętą wojnę dopóki oddychasz
Walczę dopóki stoisz, po drugiej stronie
To już koniec bo twój sztuczny tytuł płonie

[Zworka 3: Jinx]
Skazany na Shawshank, wiem że pamiętasz mnie dobrze
To ty chciałeś być sprytny chciałeś zarabiać forsę
Mieć Porshe nie Corse, i nakład lepszy niż (soul? chains?)
To dobry kawałek i pogrom ludzi bez potrzeb
Jesteś jak rozstęp, zapraszam Cię na bitwę
Niby po co Ci talent, skoro i tak przy nas nikniesz
Prawie jak Slim Fest, coś w stylu uboczny efekt
Bierzesz to nie wiesz czy przypadkiem nie jest blefem
Ja dam Ci Eden, będziesz się dławił moim tekstem
Pieprze Ciebie na zmiane z twoim wersem
Do góry ręce bo złapałem wiatr w żagle
Jakoś mało mnie obchodzi że już dawno przepadłeś

[Zworka 4: Jinx]
I chociaż masz patenty jak inspektor Gadżet
Twój wynalazek nie rozjebie gracza z tak długim stażem
Być słodziutkim jak Fazer, jedno z twoich marzeń
A moje to ciąć wersy jak szkiełka na witraże
Jesteś dzieckiem ulicy mieszkasz w blokach jak Danny?
Chcesz mnie zgładzić? kurwo, nawet o tym nie myśl
Możesz być pewien, jeszcze nie raz tutaj namieszam
Denerwujesz mnie prawie jak Gabriel Fleszar
Daj sobie luz, zrozum wreszcie to człowieku
Należysz do Stowarzyszenia Umarłych Poetów