​be vis
MAŁA, NIC Z TEGO
[Hook]
Jej (ejejej) pragnę tylko dać wszystko, co najlepsze dziś
Dla niej (ejejej) pewnie to nadzieja, choć wiem, że z tego będzie nic

[Verse 1]
Zwykły chłopak, chociaż szczerze nie ma sobie równych
W gadce chyba jestem dobry, no bo lecą na te bujdy
I to dziwi często, podbijam do takich wiesz, co
Przy mnie jak Hennessy, a ja przy nich bardziej Perła Export

Ale cóż, przeciwieństwa zawsze blisko
Jestem jak dreamliner, za to ona to moje lotnisko
Chociaż ostatnimi czasy nie chcę już na nim lądować
Dla kolejnej jestem chujem, w sercu sodoma-gomora

Me relacje, wykonane w złych kolorach
Zamiast martwić tobą się, wolę jointa i wyczilować
Mówiłaś o przywiązaniu, nie ta droga
Postrzegam cię tak jak każdą, nie zabiegam o te względy bogactw

Szkoła, mordy i muzyka
Szkoda wątpić, dolej wina
Sytuacja odwróciła się i nie chcesz mnie?
W sumie i tak była pustka, chuj tam niech będzie

[Hook]
Jej (ejejej) pragnę tylko dać wszystko, co najlepsze dziś
Dla niej (ejejej) pewnie to nadzieja, choć wiem, że z tego będzie nic

[Verse 2]
Choć grasz dobrze mała nie dziw się, że same gwizdy
Lecisz na markowe ciuchy? Wiesz co mam na myśli?
Nie szata czyni człowieka, za co strasznie wstyd mi
Że właśnie przez pryzmat ten tak często oceniamy innych

W listopadzie byłaś ze mną kiedy Paryż milknął
Dziś kochanie, nie chcę sztuczności jak Paris Hilton
Chcę prawdziwą miłość, młodości dni zanim miną
W każdym miejscu świata pisać inicjały naszych imion

Chociaż czasem łapią myśli "może do niej wróć?"
Błądzę między świadomością mówiąc "to nie tu"
Przywiązanie twoim bratem, wiem, więc polej mu
Klasyczna gadka o dupach przyjdzie, ziomek spójrz

Ile było, ile będzie, to nie koniec snów
Grunt, że zawsze przy sobie masz dobrych kolegów
Z nimi chore jazdy, nawet gdy nie płonie kush
Widzisz, już zapomniałem o pannie, to nie trud

[Hook]
Jej (ejejej) pragnę tylko dać wszystko, co najlepsze dziś
Dla niej (ejejej) pewnie to nadzieja, choć wiem, że z tego będzie nic