(netflix, netflix, netflix - nie chcę więcej nic
Netflix, netflix, netflix - nie chcę więcej nic)
Czasem miewam w głowie mętlik
Na bok idą nawet skręty
Sorry, że nie odpisuje bejbi
Ale nie mam chęci i wolę oglądać netflix
Czas dla siebie mi potrzebny
Rzeczywistość stale męczy
Choć na zważam na jej gesty, na ich prestiż
Czasem serce krwawi, coś jak Jimi Hendrix
Ciepły koc, herbata, narcos
Wolę dom niż upaść na dno
Bo nie raz wpadłem w bagno
Bo nie raz nie było łatwo
Stranger Things kiedy światła
Myśli dają znać, że dzisiaj trudno będzie zasnąć
Największe refleksje, chyba od tego mam już noc
Ref x2
Żółto na drzewie, szybko gaśnie miasto
Złe blizny na ciele, mów mi Walter White
Bo nic tu nie jest pewne, sam nie wiem czy warto
Krok przed sukcesem, ale stoję nad przepaścią
Oglądam Netflix, nie pytaj o prestiż, bo wolę dziś dom
Ja, cztery ściany, ketonal, nie boli mnie już żadne zło
Każdy poniedziałek wygląda prawie jak wyjście na front
A odcinki w życiu miewałem, że niektóre bym przewinął
Starczy na dziś nawet mała przestrzeń
W emocjach Eris znalazła miejsce (ja) wolałbym Morfeusza
Bo 3 godziny snu to błąd, ciągle w głowie gra o tron
Chłopak nie wiadomo skąd, ambicje jak stąd do Włoch
Póki co zataczam krąg, domówki, używki, dom
Domówki używki, domówki i dom, używki, dom
A nie chcę być obcy w swoim ciele
Jakbym miał na drugie Elliot
Ziomale i fani to moje oparcie, bo zawsze są ze mną
Odpłacam się muzyką, dla Was to jest jak ulubiona seria
Chcę crack'a na olimp, nie olis, bo na razie pyta o serial
A nie chcę być obcy w swoim ciele
Jakbym miał na drugie Elliot
Ziomale i fani to moje oparcie, bo zawsze są ze mną
Odpłacam się muzyką, dla Was to jest jak ulubiona seria
Chcę crack'a na olimp, nie olis, bo na razie pyta o serial
Ref x2
Żółto na drzewie, szybko gaśnie miasto
Złe blizny na ciele, mów mi Walter White
Bo nic tu nie jest pewne, sam nie wiem czy warto
Krok przed sukcesem, ale stoję nad przepaścią