​be vis
“nocny spacer”
Złoty człowiek prawie jak marlboro
Podjęliśmy wtedy w piątkę, a było nas czworo
Ej, po siłowni chyba stawy bolą
Młody kot, a czasem duchem bardziej stary kojot
Chociaż pieprzy mi się w głowie
I za dużo powiem
Oczywiste to prawie jak kwiaty na dzień kobiet
Życie smakuje jak ruski szampan, a nie Moet
Baran, freestyle na garażu i szukanie owiec

Nie przejmuje zbytnio się, bo jakoś będzie
Widzę znajomą twarz, stado za nią biegnie
Miasto wstaje jak wiosna, czekam na pensję
Przy monopolu ktoś zajeżdża mi drogę
Czeka spięcie mnie

Blant pali się jak wow
Wydałem cały sos
Wylałem cały sos
Spadł hot dog na wynos

I widzę, widzę tyle zmian
Całe życie spontan
W razie co to taki plan, ej
Godziny szczytu jak Jackie Chan
Nie patrzę na ludzi
Chociaż miałbym zostać sam
Wracam ulicami nocą
Potem myślę ''w sumie po co?''
Ale to prawie jak nawyk mam
Wracam ulicami nocą, idę
Ale nie wiem dokąd
A na głowię jeszcze parę spraw

I najlepiej zawsze czas pokaże
Bardziej płonę na desce
Niżeli noszę thrasher, ey
Problemy w głowię jak szluga gaszę
W moich butach to byś raczej daleko nie zaszedł
W poniedziałki ból istnienia
Potem nagram zwrotki
Po melanżu wracam
I czuję się jak na Grove Street
Stare śmieci, młode mamy, dziwne pokolenie
Moje ziomy to są te ambitne, spoko lenie

Ja to liga Santander, ty Adelante
Palisz jana i mosty, ja palę ganje
Skurwysyny dawały tak małe szanse
Zobacz jak to leci w Polskę
Jak na bicie tylko dam prawdę
Wyprzedzam grę jak Bolt
Kiedy lecę jak Stoch
Wydałem cały sos
Dawaj mi banknotów stos

I widzę, widzę tyle zmian
Całe życie spontan
W razie co to taki plan, ej
Godziny szczytu jak Jackie Chan
Nie patrzę na ludzi
Chociaż miałbym zostać sam
Wracam ulicami nocą
Potem myślę ''w sumie po co?''
Ale to prawie jak nawyk mam
Wracam ulicami nocą, idę
Ale nie wiem dokąd
A na głowię jeszcze parę spraw

I nieważne jest to, co było tak naprawdę ważne
Teraz jest teraz i nie liczy się co było dawniej

I widzę, widzę tyle zmian
Całe życie spontan
W razie co to taki plan, ej
Godziny szczytu jak Jackie Chan
Nie patrzę na ludzi
Chociaż miałbym zostać sam
Wracam ulicami nocą
Potem myślę ''w sumie po co?''
Ale to prawie jak nawyk mam
Wracam ulicami nocą, idę
Ale nie wiem dokąd
A na głowię jeszcze parę spraw. X2