[Zwrotka 1]
Chciałbym dać tobie więcej, niż przywiązanie
Pewność każdego dnia, że masz oparcie idąc dalej
Większość wpatrzona w siebie, tylko wylicza ilość zalet
Gdy jest dobrze pierwsi obok, jak jest problem - czyszczą pamięć
Chciałbym dać tobie więcej niż wewnętrzny spokój
Zaspokoić wszystkie z pragnień, każde z odwiecznych pokus
Kiedy czas odbiera bliskich, śmierć obraca ego w popiół
Do końca i jeden dzień dłużej chciałbym stać u twego boku
[Refren]
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Idę na szczyt, choć mam lęk wysokości
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Będę tak iść, póki śmierć nas nie rozłączy
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Idę na szczyt, choć mam lęk wysokości
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Będę tak iść, póki śmierć nas nie rozłączy
[Zwrotka 2]
Zdążyłem zjebać wszystko w życiu poza muzyką
Telefon do matki raz na dwa miechy, bliższy na scenie mam kontakt z publiką
Jestem skurwielem choć uczę się kochać, żyje za szybą
Nie wpuszczam do mojego świata, obroną atak
Jak znam zagrożenie to idę na żywioł
Na szyi złoto
Zerwany z łańcucha zaciągam bucha
Bez prawego płuca pluje słowami z krwią na mikrofon
Zabójczy krwotok
Nic mnie nie rusza
Przebijam jak kusza membrany w uszach
Dźwiękami przenikam pod skórę jak botoks
Nie znam współczucia, zbyt wiele widziałem samobójstw
Według kanonu sztuka stwarzania pozorów dostarcza znów ofiar życiowych wyborów
Nie ufam Bogu
Wojna o wiarę to kolejny powód
Ci sami co modlą się o nasze zdrowie, wysłaliby ciebie pierwsi do grobu
Nie wierze w sumienie, mam profil mordercy
Wbijam długopis w serce
Gęste czerwone krople spadają na ziemie
Za moje błędy i bliskich cierpienie
Za każdym razem gdy o tym pisze, to tak jakbym prosił ich o wybaczenie
[Refren]
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Idę na szczyt, choć mam lęk wysokości
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Będę tak iść, póki śmierć nas nie rozłączy
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Idę na szczyt, choć mam lęk wysokości
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni
Będę tak iść, póki śmierć nas nie rozłączy