[1]
Zwykle robię co muszę
Chodzę i zbieram te zbłąkane dusze
Czasami kruszę i dymem się krztuszę
Po czym nadgarstek brudzę tym tuszem
Coś z siebie mordo wyrzucę
Proszę Cię nie miej mi za złe
Robię to z bólem ale za bardzo kocham tą walkę o prawdę
Życie to sinusoida
Na przemian skrajnie: mania, depresja
Trwa we mnie wewnętrzna wojna
Półkule mózgu: piękna i bestia
Nie zagrzewam miejsca
Pcham to gówno jak Syzyf
Wjeżdżam na rynek jak bessa, choć profil toru jest raczej krzywy
Inni serwują emocje na niby jak halucynogenne grzyby
Pomyśl co by było gdyby naprawdę dbali tu o swoje "niby"
Świat nie jest sprawiedliwy - nigdy już chyba nie będzie
Staram się być uczciwy i poprawić Ciebie gdy jesteś w błędzie
[REF]
Kulam swój głaz jak Katamari Damacy
Kulam swój głaz jak Katamari Damacy
Kulam swój głaz jak Katamari Damacy
Nigdy nie zbaczam z trasy x2
[2]
Pcham swoje życie przez górskie spirale
Ucieka mi szczyt, rośnie jak wieża Babel
Odciskam przeżycia na każdej skale
Od narodzin to dzieło na wielką skalę
Bez żadnego skrótu trzymam się kursu
Codzienna walka z siłami przymusu
By monotonia nie zasłoniła plusów
By chęć zarobku nie zjebała gustów
"Możesz być lepszy" w głowie jak mantra
Uczę się cieszyć gdy dopada chandra
Czasem psychika jak z waty garda
Tu gdzie codzienność depcze nam gardła
Ciągła obserwacja koduje obraz
Religie trzymają niewiernych na muszce
Skin w imię Boga- wizualizacja mocna
Dwa cztery h walka o duszę
Blizny w bani wciąż przypominają mi
Że każda chwila tworzy mnie nowego dziś
Do mego celu nigdy nie ma łatwej trasy
Katamari Damacy
[REF]
Kulam swój głaz jak Katamari Damacy
Kulam swój głaz jak Katamari Damacy
Kulam swój głaz jak Katamari Damacy
Nigdy nie zbaczam z trasy x2