Słoń (POL)
Rap Znad Warty 2
[Zwrotka 1: Słoń]
Gwałcimy scenę w każdy możliwy otwór to wielki powrót
Laicy słysząc to mają wymiotny odruch
Ognisty podmuch słów śmiertelna dawka
To gówno dudni w każdym samochodzie i słuchawkach
Gumowe ściany, kaftan, opuszczony psychiatryk
Wieją zachodnie wiatry, rap pierwszoligowej kadry
Scena płonie jak Madryt jedenastego marca
A tych którzy przeżyją policzysz na kilku palcach
Zapraszam cię do tańca, przeszywam na wylot
Szpitalne wyro, wycięty na ciele epsylon
Żyjemy tak jakby każdy dzień miał być ostatnią chwilą
To ci dumni z bycia pyrom, zapadł wyrok
Składam hołd miejskim rewirom dożywotnio AVE
Jesteśmy tam, gdzie w herbie dumnie stoją Piotr i Paweł
Ponad prawem nikt z nas gwiazdy nie struga
Skurwysynu to rap znad warty część druga
[Refren]
Wszystkie łapy w górę, rap z miasta pięciu dzielnic
Ci bezczelni, gdzie los prowadzi niczym ślepy sternik
Pięść do pięści jedno miasto rap to nasz niеśmiertelnik
To nasz ostatni bastion
Wszystkie łapy w górę, rap z miasta pięciu dziеlnic
Ci bezczelni, gdzie los prowadzi niczym ślepy sternik
Pięść do pięści jedno miasto rap to nasz nieśmiertelnik
To nasz ostatni bastion
[Zwrotka 2: Koni]
W każdym kolejnym dniu szukam kawałka prawdy
Mówię veto tandetom, to jest rap znad warty dwa
Scenie detoks potrzebny więc stąd ten track
Znów leci flow a ty go łap [łap, łap, łap]
To jest tak, że jestem tu, bo to jest miejsce
W którym możesz się stać tylko tym kim jesteś
Sram na tych MC's co są gołosłowni
Zachowują się tak jakby wpierdolili słownik
Inteligenci niby - pseudo raperzy
Będą siedzieć na dupie aż nie dostaną odleżyn
To ma wielki zasięg jak stąd aż po Berlin
Tobie będzie się odbijać tym jak od wędlin [ha]
To nie wyścig lecz ja nie mógłbym żyć dziś
Bez możliwości wyrażania swoich chorych myśli
Na karku dwa sześć, ponad dziesięć lat stażu
I żyję jakby jutra nie było w kalendarzu
[Refren]
Wszystkie łapy w górę, rap z miasta pięciu dzielnic
Ci bezczelni, gdzie los prowadzi niczym ślepy sternik
Pięść do pięści jedno miasto rap to nasz nieśmiertelnik
To nasz ostatni bastion
Wszystkie łapy w górę, rap z miasta pięciu dzielnic
Ci bezczelni, gdzie los prowadzi niczym ślepy sternik
Pięść do pięści jedno miasto rap to nasz nieśmiertelnik
To nasz ostatni bastion
[Zwrotka 3: Shellerini]
Nie do powstrzymania niczym Niko Bellic
Za kłamstwa, które żenisz chłopcze chuj ci w przełyk
Ostatnie pokolenie nadal wierzy w trzy litery [PDG]
Ostatnie pokolenie synu nadal nam zależy
To te czterdzieści osiem wersów nie z przypadku
I nie widzę sensu udowadniać kto ma rację braszku
Ten specyficzny nastrój miejskich katakumb
Twój wybór zawróć albo zejdź tu do nas na dół
Niczym falgus ja ponad tym dolewam nafty do ognia
Stworzony do gry niczym Gary Oldman
To dla brudnych fyrtli, białych willi
Mały Szelma Shellerini mój rap dobry, zły i brzydki
Mam to we krwi nie będę się jak tamten zgrywać
Synu przestań pieprzyć odpowiednio słowa wyważ
Popatrz jak włamywacz wpadam na twój kwadrat
A to co dał mi Bóg nie da się od tak zabrać
[Refren]
Wszystkie łapy w górę, rap z miasta pięciu dzielnic
Ci bezczelni, gdzie los prowadzi niczym ślepy sternik
Pięść do pięści jedno miasto rap to nasz nieśmiertelnik
To nasz ostatni bastion
Wszystkie łapy w górę, rap z miasta pięciu dzielnic
Ci bezczelni, gdzie los prowadzi niczym ślepy sternik
Pięść do pięści jedno miasto rap to nasz nieśmiertelnik
To nasz ostatni bastion