VBS
Nic takiego
[Zwrotka 1]
Gdy się wszystko sypie jakby to był smutny grudzień
Trudno pozbierać to
Kiedy cię zawiedli znowu twoi własni ludzie
Aż trudno uwierzyć w to
Kiedy na uczelnię chodzisz tylko z obowiązku
I nie idzie magisterka ci, oblałeś znów kolokwium
Kiedy ta co miała grać twoją jedyną damę
Spakowała twoje rzeczy i klucze wsadziła w zamek
Nagle ci rodzina mówi, że już znów zawiodłeś
I że nie ogarniasz życia, syn krewnych na Oxfordzie
Syn sąsiada już otworzył firmę w twoim wieku
A ty otworzyłeś piwo, chociaż dzisiaj nie jest piątek
Wszystko idzie ci fatalnie, od fatalnie
I się wcale już nie zdziwisz, jak jeszcze lawina spadnie
Modlisz się, ale wcale nie czujesz, że pomoże
Dobry Boże, czemu wszystko spada na mnie?

[Refren]
O mój Boże, zawsze mogło być gorzej
Zawsze mogło nie być wyjścia żadnego
Dopóki jest zdrowie, to ten krzyżyk na tobie
Nie znaczy nic takiego
O mój Boże, zawsze mogło być drożej
Niż tylko twoje łzy i twoje nerwy
I mimo, że się boję, to na końcu na drodze
Okazuje się, że stres był niepotrzebny
[Zwrotka 2]
Kiedy pół wypłaty ci pochłaniają wydatki
A zarabiasz tyle, że aż wstyd się przyznać
W głowie już rozważasz, czy by nie wrócić do matki
W końcu, kto wybaczy tyle, co rodzinka
Gdy 10 minut znowu nie wytrzymasz bez kłótni
Chociaż mieliście wszystko zaraz naprawić
Też miałem tak samo i ja też bywałem smutny
Też miewałem takie myśli, by się...
Alko nie rozwiąże twych problemów, mleko też nie
Ale nikt jeszcze nie stawia ci diagnozy
W gardło wlewasz chyba już dziesiątą setkę
Tłumacząc, że nie tolerujesz laktozy
Chociaż nigdy nie jest aż tak źle, by wylogować się
Na zawsze z tego życia wcisnąć escape
Wszystko siedzi w twojej głowie, moja sprawa
Jak to zrobię, tylko problem, że ja nie chcę

[Refren]
O mój Boże, zawsze mogło być gorzej
Zawsze mogło nie być wyjścia żadnego
Dopóki jest zdrowie, to ten krzyżyk na tobie
Nie znaczy nic takiego
O mój Boże, zawsze mogło być drożej
Niż tylko twoje łzy i twoje nerwy
I mimo, że się boję, to na końcu na drodze
Okazuje się, że stres był niepotrzebny