The Virus and Antidote
OBD
[DOBRRO]
Każdy chciałby cofnąć czas i mówi to z pierdoloną melancholią
To tak jakby ktoś cię zamknął z obawą przed jebaną klaustrofobią
Ucieczka przed samym sobą, powoli się doganiam, ja cię kocham a ty spałaś
Miała być zmiana a Zgotowałem sobie koszmar jak Caminada
Chciałbym stawić czoło, lecz to mała oznaka że upadam, ale historia zatacza koło te myśli strasznie bolą
Chciałem tylko whisky z colą
Straciłem wielkie marzenia, były dla mnie ogromnym szczytem
Po szybkim biegu do spełnienia, zgubiłem swój priorytet
Miałem lipe, więc teraz rap jest moim narkotykiem i lekarstwem
Za dużo chciałem, i pare rzeczy okazało się klamstem
Teraz mam grypę ale pisze dopóki nie zasne, nawet niczego nie chce
A jak zgasne, to stwierdze wszystko w ostatnim fakcie
Musiałbyś nazwać mnie topielcem, wtedy może coś mnie ruszy
Ciagle tu płonę i płonę, banie pustą mam od suszy, jak spróbujesz mnie zagłuszyć
To polecam kąpiel w kałuży pełnej kwasu
A jak nie potrzebujesz to do końca życia tyraj i pracuj